No i stalo sie. Pod koniec kwietnia opuszczam MED GS (a moze HS... juz sam nie wiem, tak czesto zmieniaja sie tu nazwy dzialow ze za tym nie nadazam... hmm.. nie chce mi sie nawet nadazac). Kasa sie skonczyla i nie stac ich juz na pracownikow zewnetrznych.. zycie.
Prawdepowiedziawszy.. nie czuje w tym momencie nic. Spedzilem w tej firmie prawie trzy lata i jedyne czego bede zalowal to.. hmm.. to to ze nie znalazlem sobie ciekawej pracy zanim nastal tu kryzys (i nie mam tu na mysli kryzysu "globalnego").
No ale.. w sume to musze stwierdzic ze wiele sie tu nauczylem, np. jak nie programowac, jak nie testowac, jak nie tworzyc zlej architektury, jak nie powinien wygladac team work, jak nie powinno sie uzywac scrum'u, jak nie powinno sie obchodzic z ambitnymi ludzmi, jak nie zabijac dobrych pomyslow, jak nie przeprowadzac rekrutacji, jak i gdzie nie zaczynac swojego biznesu, itp, itd. To jest naprawde wiele! Co by bylo gdyby wszystko przebiegalo perfekcyjnie, gdyby pracowali tu ludzie super kompetentni, "guru", perfekcjonisci? Czulbym sie pewnie nie najlepiej jako poczatkujacy programista, nie mialbym pola manewru, kazdy wiedzialby lepiej i mial do tego racje... a tu, mimo ze kazdy wie lepiej to ja i tak wiem ze racji pewnie nie ma, moge to sprawdzic... oswiecic kogos.. nauczyc sie czegos... mile uczucie ;-) Tak wiec zaczalem lekko... nauczylem sie tego czego chcialem na przykladach z zycia wzietych na koszt firmy. Super, jestm happy i moge isc dalej... hmm... tylko gdzie. Przez te wszystkie doswiadczenia z "jak nie ..." mam teraz maly uraz psychiczny i "nieco mocniej" zdefiniowane wymagania co do pracodawcy. Wiem tez, ze moj obecny "employer" nie znajdzie mi pewnie niczego co odpowiadaloby moim zachciankom (java, open source, etc.). Biore sie wiec do roboty i szukam czegos superanckiego... moze znajde.
No comments:
Post a Comment